Źródło: http://www.wallconvert.com/wallpapers/cartoons/house-with-balloons-up-3803.html
Dziś miała miejsce kolejna, bodajże czwarta wizyta u Doktorka Prowadzącego.
Pominę fakt, że godzinę przebijałam się przez miasto a ostatecznie okazało się, że finałowy odcinek drogi jest zamknięty. Miałam więc przymusowy spacer - i dobrze!
U Doktorka brak rewelacji, bo brak USG :) Wyniki krwi i siuśków mam ok, waga nie poszła w górę wcale, macanko na fotelu ok.
Przed gabinetem miałam niespodziewane spotkanie z dziewczyną, z którą leżałam na jednej sali w szpitalu. Bardzo się ucieszyliśmy wszyscy na swój widok a owa para była bardzo ciekawa, co tam u mnie i czy wszystko ok. Podobno próbowali wypytać wcześniej Doktorka, ale zgodnie z tajemnicą lekarską nic im nie powiedział (no tak, biorąc pod uwagę, że krwawiłam w 5tym tygodniu ciąży to dobrze nie wróżyło, więc ich ciekawość jest uzasadniona).
Kolejna wizyta 21 października i uwaga: to będzie USG połówkowe i wtedy na pewno poznamy płeć :)) Aaaaaaaaa can't wait! :)))
W domu pojawiły się pierwsze elementy dziecięcej wyprawki i tak się cholernie cieszę z tego faktu, że muszę się tym newsem podzielić.
Nie to, żebym miała wielkie ciśnienie na kompletowanie wyprawki już teraz (18 tc), ale akurat znajomi nie mogli już dłużej tego trzymać, więc miałam wybór: teraz albo nigdy.
Sprawcami mojej radości i wypieków na polikach są:
Sprawcami mojej radości i wypieków na polikach są:
- dwie torby ciuszków - jedna "odkupiona" a druga w "darach" (młodszy kot nie wiedzieć czemu strasznie nerwowo reaguje na niemowlęce ciuszki: porywa, podgryza, podskubuje)
Ciuszków jest na tyle dużo, że wydaje mi się, że niewiele więcej potrzeba. Na koniec zweryfikuje czego nam ewentualnie brakuje i dokupię nówki, żeby nie było, że wszystko używane. - fotelik / nosidełko Maxi Cosi Pebble, odkupione za pół ceny + w gratisie specjalny śpiworek z otworem na pasy
- materacyk Lifenest, też za mniej niż pół ceny, z 2 prześcieradłami gratis
http://www.sklep.czas-zmian.pl/materac-do-spania-dla-niemowlat-lifenest-sleeping-system.html - I w gratisie przewijak, wanienka ze stelażem i termometrem, karuzela nad łóżeczko Fisher Price, kocyk i inne pierdoły typu smoczki.
I tym oto sposobem mamy sporą część wyprawki nabytą za stosunkowo niewielkie pieniądze.
Nie mam mani, że wszystko musi być nowe i najlepsze.
Głównym powodem mojej ekscytacji ostatnio są dziwne odczucia w brzuszku :)) które odczuwam już od jakiegoś czasu. Nie jestem pewna, czy to TO chociaż nabieram tej pewności z każdym dniem. Odczucie jest dziwne- jakby bąbelki w jelitach / smyranie złotej rybki. Dwa - trzy razy odczułam jakby... niewielkie, ale jednak.."kopnięcie" - chociaż trudno mi uwierzyć, że to już możliwe. Było tak, jakby ktoś dał mi delikatnego pstryczka paluchem, z tym, że od środka.
Co ciekawe, te smyranki powtarzają się w określonych okolicznościach i porach dnia- szczególnie w nocy, rano jak się budzę.
Zobaczymy, jak się smyranki rozwiną.
Intensywnie zmienia się również moje ciało. Przyrost wagi zwolnił, przez ostatnie tygodnie właściwie nie przytyłam. Ale za to całkowicie straciłam talię na rzecz wystającego coraz mocniej brzuchola. Nie jest to jeszcze sytuacja oczywista, ale jest :) Bez wątpienia zrobiłam się.. kwadratowa.
Najbardziej w moim ciele zmienił się biust - musiałam udać się po ciążowy biustonosz, ponieważ wszystkie moje staniki push-up okazały się być koszmarem. Wyglądam w nich jak jakaś kurtyzana ze średniowiecznej Francji, ze ściśniętymi cyckami pod samym nosem.
No i niestety - nie uchronił mnie fakt, że moja babcia i mama nie miały rozstępów. U mnie pojawiły się na biuście - jest ich dużo i nie wydaje mi się, żeby ten trend miał się odmienić. Na pocieszenie dodam, że wygląda na to, że dzieciak zeżarł mi cellulit z tyłka? :)
Sam kształt i kolor biustu i to jak się zmienia z dnia na dzień dziwi mnie niesamowicie - nie mogę przestać się oglądać: w lustrze, pod prysznicem. Mnie się nie podoba. Kolor, kształt - jakieś to wszystko... jakby nie moje. Moje cycuszki "jak u młódki" gdzieś wyparowały.
Za to małż, za każdym razem jak zdejmuję bluzkę, wydaje z siebie przeciągłe i entuzjastyczne: łaaaaaaaaałłłłłłłłłłłł :))) Jak dzieciak, który właśnie dostał quada na komunię :)
Jak słowo daję - nie wiem co go tak cieszy :)
Mam wrażenie, że lada dzień i zacznę kapać mlekiem.
I tak, mijają sobie dzień za dniem.
Niby niewiele się dzieje, tęsknię za moim standardowym maratonem dnia codziennego, za pracą.
Niby niewiele - a rośnie we mnie Człowiek.